Szlag mnie trafia, kiedy muszę kupować warzywa. Przez pół życia miałem do dyspozycji własny ogród i kiedy miałem ochotę na coś zielonego to po prostu szedłem i sobie rwałem. Teraz nadal mam do dyspozycji tenże ogród, tyle że jest cholernie daleko. Zaiwaniać sto kilometrów do mamusi po rzodkiewkę nie ma większego sensu. Szlag trafia, ale po wiejskim dzieciństwie stałem się roślinożerny i nie przeżyję długo bez kapusty, czy innych marchewek. Kupić trzeba – żeby zjeść. Rzeżucha na parapecie w kuchni to nie wszystko.
I tak oto szlagiem trafiony nabyłem wczoraj pierwszej świeżości rzodkiewkę, drugiej świeżości szczypior oraz śmietanę zdatną do spożycia. Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie i żołądku moja najulubieńsza rzodkiewka w śmietanie. Przepis jest prosty. Kroimy rzodkiewkę i szczypior, solimy, pieprzymy, mieszamy i odstawiamy na chwilę, żeby puściła soki. Po piętnastu minutach mieszamy ze śmietaną i gotowe. Do tego świeże bułki z własnej produkcji masłem czosnkowym, boczkiem i rzeżuchą.
Tak się ożarłem, że nie za bardzo potrafię się poruszać – a pies ciągnie na spacer. Nie ma serca – tak pana męczyć. Musi poczekać, nie dam rady.
wow robi wrażenie 😀
A poproszę jeszcze przepis na masło czosnkowe własnej produkcji 😀
Nic prostszego. Masło, sól, pieprz, papryka słodka w proszku, bazylia i oregano suszone. No i czosnek trzeba wcisnąć. Kilka ząbków. Zależy jak bardzo ma być czosnkowe. 🙂
hmm no brzmi pysznie, przetestuję 😀
No to są pyszności tylko rzodkiewka jakaś mizerna bo ja kupiłam ostatnio to była wielkości tej miseczki co leży na nim masełko z czosnkiem 🙂
Dlatego szlag mnie trafia kiedy muszę kupować. W ogrodzie pewnie trzy razy większa. 😉
Chociaż jestem po śniadaniu pt. domowe gofry z owocami oraz obiadowym rosołku…to po przeczytaniu Twojego wpisu zassało mnie w żołądku 🙂
Wygląda doskonale, chyba też mnie ten szlag trafi i kupię „na dniach” trochę rzodkiewki 🙂
nie ma to jak warzywka i owoce od siebie .. od malutkiego była u nas działka w Warszawie, moja babcia zagospodarowała ją fantastycznie, nie tylko było multum kwiatów ale i krzewy oraz drzewka np. maliny, porzeczki czarne, czerwone, białe, agreścik biały i czerwony, winogronko czerwone, jabłonka, morele, brzoskwinie, śliwki węgierki, śliwki renklody, z jabłek był między innymi kosztel, którego obecnie ze świeczką w ręku szukać na rynku a nawet i na bazarkach, mieliśmy też orzech … mało tego był spory zagonek i babcia też sadziła ziemniaki, pamiętam jak czasami łaziłam i zbierałam stonkę 🙂 były oczywiście i warzywa.. działka była blisko miejsca zamieszkania więc nie musieliśmy daleko jeżdzić .. leciało się na nią i zrywało prosto z krzaczka, drzewka lub zagonka ..
potem jak po śmierci mamy babcia dostała zawał a był to rok 1987 to działką zajmowałam się ja łącznie z kopaniem, pieleniem itd .. Marek mało pomagał ponieważ z racji pracy wiecznie w rozjazdach no i tak było 3 lata, a że dzieci były malutkie więc i mój czas ograniczony i nie miałam już siły kursować .. działkę babcia musiała sprzedać .. płakałyśmy obie ale nie było innego wyjścia …………….. co ja bym teraz dała żeby mieć działkę oj dałabym dała ale nie mam [brak kasy] na taką działkę .. żyję jedynie nadzieją że się kiedyś jej dochrapiemy a wtedy będę w 7 niebie ..
rozpisałam się .. cmykam .. 🙂
ja uwielbiam wszystko ze śmietaną. Do szczęścia wystarczają mi pomidory ze śmietaną (oczywiście pisząc śmietana, mam na myśli 18% cudo, nie żadne tam wody od płukania mleka). Na drugim miejscu twaróg królewski: twaróg, szczypior, rzodkiewka (z wariantami pobocznymi, np. z czosnkiem albo i rzerzuchą jeszcze). Kolejne piętro: rzodkiewka ze śmietaną… 😉
Podzielam uwielbienie do śmietany. 🙂
tak, ja wyżeram ją nawet samiusieńką z kubeczka, a kiedy już pozostaje opakowanie i sreberko z wierzchu do wylizania przychodzi Gustaw 🙂
Salatkę rzodkiewkową też uwielbiam, a też ostatnio długo nie robiłam, bo nie mam kiedy kupić tej rzodkiewki … -((( Ze śmietaną no problem, kierunek sklep i mam, a rzodkiewka to musi być tak świeżutka, z targu, co dla mnie, spędzającej czas na dojeżdżaniu do i z pracy oraz na pracy jest nieosiągalne :-((( jestem jak współczesny niewolnik, w kieracie swojej pracy, tyle tylko, że kasę za pracę dostaję, ale na targ nijak nie ma kiedy iść, buuuuu ….. No pozostaje warzywniak w mieście pracy, jutro idę tam po rzodkiewkę! Mocne postanowienie mam, idę!
Się chce czy się nie chce
z psem na spacer trzeba iść
aż się uśliniłam 😀
Chusteczkę?
odsysacz raczej:)
odsysacz raczej:)
Dwa odsysacze? 😉
dają to biorę, biją – uciekam;)
no i mam smaka na rzodkiewkę… ;]
Przyznaję, że i ja na sam widok zgłodniałem.
Smaka Panie robisz…
twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem, mniam 🙂
twaróg z rzodkiewką i szczypiorkiem, mniam 🙂
wiem już co będzie jutro na śniadanie 🙂
Wygląda smakowicie, będę musiał coś takiego sobie sam zrobić.
Patrząc po komentarzach doszłam do wniosku, że od tego zaczyna się kierowanie masami. Graforomanie, wróżę Ci wielką przyszłość 😀
To nie tak. Ten wpis był sponsorowany przez ogólnoświatowe lobby producentów rzodkiewki. Lobby śmietanowe też maczało w tym paluchy. 🙂
Kiedyś ludzie mieli ogródki, a teraz wygląda to tak: http://englishrussia.com/index.php/2011/04/23/false-summer-in-the-agricultural-plant/ ….
więc w ramach protestu zasiałam sobie bazylię do doniczek i rozważam uprawę pomidorów na balkonie : )
rodzima rzodkiewka rządzi! : ))
powidok, z bazylii już zbieram plony, a pomidory tylko czekają jak miną „zimni ogrodnicy” i też robią wypad na balkon 🙂
P.S. a ogórki przetrenowałam dwa lata temu na balkonie, hehehe
A ja mam swój ogródek ;P I szczypior już jest, a rzodkiewka za chwilę dorośnie, i sałatka…pomidorki posadzone, ogórki i inne „badyle” też;)
Gryzę klawiaturę z zazdrości!!!!!!!
dokładnie Anika, tylko pozazdrościć ale może na starość też się dorobię 😉
Też lubię ale jeśli chodzi o czerwony kolor…to zdecydowanie TRUSKAWKI !!!
Jeszcze tyle czasu muszę na nie czekać :-(((
wpis i komentarze – EXCELLENT!!!
:-))))))
Zapachniało wiosna:). Rzodkieweczka z bułkami czosnkowymi, istny raj dla podniebienia.
Polecam również bagietki czosnkowe z piekarnika a do tego pomidory obsypane świeżą kolendra. pycha.
A do rzodkiewki, szczypiorku i odrobiny śmietany dodaj dużo białego sera. To jest dopiero pychotka!
Robił ja już takie myki. Do smarowania na kanapki. Tyż pychota. 🙂
To dobra kuchnia, konkretna po męsku! A bułki WŁASNEJ produkcji mnie powaliły z nóg. 🙂
Nader zacnie się to prezentuje. Mniemam, że smak owego rarytasu (który z pewnością sama sprawdzę) również nie pozostawia wątpliwości:)
Pozdrawiam:)
No widzisz, a ja po wiejskim dzieciństwie mam wstręt do wszystkiego co jest zielone, do swojskiego mleka i białego sera. Rzodkiewką pluję dalej niż widzę. Kapustę lubię, ale moje menu może się składać wyłącznie z mięsa i czekolady. Przeżyję na tym wieczność.
Ja widzę, że mam całkiem sporą konkurencję ! Produkuję się i produkuję a tu takie cudaki znajduję . Uwielbiam rzodkiewkę w takiej postaci. Też kiedyś miałam ogródek, w tej chwili są już tylko jego pozostałości ,a wydobyć mogę : ogórki, pietruszkę, marchewkę, ziemniaczki, koperek, rzodkiewki też były … Ale jak się zachciało likwidacji ogródka warzywnego, bo lepszy ogród roślinny … Kiedyś potrzebując pomidorka czy papryki wychodziłam z domu, szłam do ogródeczka i przebierałam jak chciałam . Teraz muszę zasuwać na targ … Ale i tak lubię gotować 🙂